W piątek w nocy przyleciałam do domu. I już drugi dzień odsypiam :) Muszę stwierdzić, że w ostatnim tygodniu bardzo dużo się działo i nawet nie miałam czasu, żeby pisać. Po pierwsze przez cały tydzień od poniedziałku do czwartku odbywała się w szkole tzw "żywa szopka", czyli tradycja szkolna, która jest kontynuowana chyba od założenia szkoły. Prefektki z najstarszego roku przebierają się za postacie z szopki. Na początku, przez główną ulicę Mayfield idzie procesja z Marią, Józefem, osiołkiem i chórem aniołów, które pięknie śpiewają (bo chór szkolny jest ogólnie bardzo dobry, "renomowany" i znany). Zaglądają do gospody, ale recepcjonistka mówi, że nie ma miejsca. Później zaglądają do różnych domów, ale mieszkańcy też nie mają miejsca. W końcu trafiają do szkolnej kaplicy, która jest już w pełni zatłoczona (bo co roku na szopkę przychodzą tłumy) i tutaj rozgrywa się scena narodzenia. Naprawdę jest to piękne. Szczególnie chyba śpiewanie i solówki, ale też nawet mały Jezus jest grany przez prawdziwe maluszki. Znalazłam linka ze zdjęciami z 2008. Zdjęcia co prawda w ogóle nie oddają atmosfery, ale i tak warto spojrzeć:
http://www.thisissussex.co.uk/pictures/The-live-crib-at-Mayfield/pictures-12603881-detail/pictures.html#axzz2nXRNBPnG
W tym roku była nawet telewizja (itv, czyli dryga duża stacja po bbc) i była nasza żywa szopka w wiadomościach :) miałam okazję obejrzeć, ale nie mogę znaleźć żadnego linka, żeby zamieścić :(
Tak poza tym, to w ogóle szkoła jest pięknie przystrojona. A już szczególnie pięknie wyglądają stare średniowieczne krużganki przyozdobione choinkami i lampkami. Naprawdę magicznie. Co więcej, Brytyjczycy mają świra na punkcie kartek świątecznych. Wszyscy sobie wysyłają kartki. Jakbym tylko wiedziała, to bym kupiła mnóstwo kartek i też powysyłała, ale niestety za późno się zorientowała. W każdym razie na pewno w przyszłym roku wyposażę się z dużą ilość kartek :) bo ja naprawdę też dostałam dużo. Wiozłam też do domu zapakowany prezent dla mnie od mojej wychowawczyni z internatu, który, jak stwierdziła, ma być pod moją choinką w Wigilię, więc go nie otwieram póki co :)
Jeszcze na dodatek tego wszystkiego, zaangażowałam się z debatowanie w szkole i nawet załapałam się do szkolnej drużyny. W związku z tym w czwartek nasza szkoła gościła lokalny etap ogólnokrajowego konkursu debatowania "debating matters" i muszę się pochwalić, że wygrałyśmy :) i przeszłyśmy do dalszego etapu :) Ja się ogromnie cieszę, bo jestem bardzo z siebie zadowolona, że dałam radę po angielsku, to wcale nie jest prosta sprawa. Ja z koleżanką debatowałyśmy na temat "Individuals with unhealthy lifestyles should have restricted access to free NHS treatment". My byłyśmy za. Naprawdę trudny temat, bo tak naprawdę broniłyśmy poglądu, że osoby grube, palące i pijące nie są warte jakiegokolwiek wsparcia ze strony państwa, bo same sobie zawiniły, ale WYGRAŁYŚMY i to przeciwko drużynie chłopaków ze szkoły, która w zeszłym roku zajęła trzecie miejsce ogólnokrajowo. Pózniej dwie inne koleżanki ze szkoły debatowały przeciwko legalizowaniu tzw "smart drugs", czyli leków, które wspomagają uczenie się. Debaty były chyba troszkę inne niż oksfordzkie, chociaż też według bardzo surowych zasad. Każdy na początek miał 3 minuty- na krótką przemowę. Później były pytania od panelu sędziów (i czas na odpowiedzi, oczywiście)-specjalistów z dziedziny medycznej, które były naprawdę trudne. Później były pytania od widowni, a koniec każdy miał 1 minutę, żeby podsumować swoje argumenty i wziąść pod uwagę nowe aspekty, które zostały poruszone przez widownię. Przeżycie naprawdę niesamowite i było ciężko, bo trzeba myśleć bardzo szybko i logicznie. Na youtubie można znaleźć naręcone debaty z tego konkursu z lat poprzednich z finałów. Naprawdę polecam, bo są ciekawe. Wystarczy wpisać "debating matters competition uk".
To chyb ana tyle. Merry Christmas!!!
Hej :)
OdpowiedzUsuńznalazłam twojego bloga w sumie przypadkiem, ale jak się okazało, trafiłam doskonale :) Jestem obecnie w 1 klasie liceum w Częstochowie i mam możliwość ubiegania się o stypendium BAS. Spelniem wszystkie warunki itd., wciąż nie mogę się jednak zdecydować. Moglabys tak w skrócie opisac jak to wszystk wygląda już tam, na miejscu? Z jednej strony super przygoda, ale z drugiej, jednak trochę się boję.... :)