Wczoraj w ramach przedmiotu Politics cała nasza „polityczna”
grupa wybrała się do brytyjskiego parlamentu. Mogliśmy się poczuć jak MP, czyli tutejszy poseł, stojąc w sali,
w której David Cameron regularnie siada (tej z zielonymi siedzeniami- polecam sprawdzić
w googlach), i jednocześnie jak Member of the House of Lords, czyli taki
senator( tylko znacznie bardziej prestiżowy, bo mianowany osobiście przez
królową) w sali House of Lords (tej z czerwonymi siedzeniami). Mogliśmy
podziwiać skrzynki na pocztę poszczególnych MP (cóż za niesamowite uczucie
postać sobie obok skrzynki pocztowej Davida Camerona-od razu się podnosi poziom
pewności siebie J),
złoty tron królowej, historyczne części
Parlamentu, czyli po prostu politykę brytyjską „od kuchni”. Pomyśleć tylko, ile
historycznych decyzji i wydarzeń miało tutaj miejsce, a potem pomyśleć, że
miałam okazję pochodzić po tej samej podłodze-bezcenne. Niesamowicie się
czułam, mogąc w tym uczestniczyć, bo, po pierwsze, normalne grupy turystów
raczej tutaj nie mają dostępu, a po drugie, to polityka brytyjska jest
fascynująca. Nie mówiąc już o tym, że pani przewodnik opowiedziała nam
wszystkie możliwe anegdotki, ale nawet udzieliła nam trochę informacji na temat
obowiązujących tu protokołów (żeby się wszyscy nie pozabijali ;) )Pierwsza
zasada wszyscy się nawzajem tytułują:
Honorable Lady, lub Honorable Gentelman !!!
No i po raz pierwszy od dwóch lat miałam okazję być w
Londynie i przypomnieć sobie, że coś takiego jak cywilizacja jednak istnieje J Niestety, nie było
zupełnie czasu na jakiekolwiek zdjęcia, pomijając fakt, że nie wolno było ich
nigdzie robić L
Ale udało mi się czekając w kolejce do prześwietlenia przez służby
bezpieczeństwa zrobić zdjęcie piątkowo-porannej, londyńskiej panoramie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz