Łączna liczba wyświetleń

niedziela, 28 września 2014

Niedzielny spacer

Dzisiaj piękne wrześniowe słońce zachęciło mnie do długiego spaceru. Po drodze pozbierałam kasztany i,  dzięki  temu, poczułam się jak w domu…  Spacer, kasztany, słońce… No, ale trzeba szybko „otrząsnąć” się z nostalgii, pracy jest mnóstwo. Stres ogromny, eseje, statementy, aplikacje, zajęcia, powtórki – wszystkie mamy bardzo napięty plan dnia.  Skrajne emocje dopadają w najmniej właściwym momencie…  Fantastyczne natomiast jest to, że tu, w naszym internacie, czyli tzw. „boarding house”, wszystkie bardzo się wspieramy. Mimo, że towarzystwo jest  międzynarodowe (a może właśnie dlatego) działamy jak dobry zespół i stanowimy fajną grupę przyjaciół. Pomagamy sobie w lekcjach, czytamy nawzajem te nasze Personal Statements i próbujemy coś ulepszać, poprawiać, redagować. Kiedy któraś przeżywa  jakieś smutki, tęsknoty   czy  załamania  - wszystkie są gotowe pomagać, zagadywać, organizować …  od pieczenia ciasta po wspólne oglądanie filmu - cokolwiek w danej chwili wydaje się mieć terapeutyczne działanie.   Mogę więc z całym przekonaniem stwierdzić, ze „prawdziwych przyjaciół poznaje się … w stresie aplikowania na uniwersytet”! 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz